Przyznam, że SoD jest o wiele lepszy, niż pierwsze wrażenie które na mnie sprawił (patrz: mój post powyżej). Drugie wrażenie nie było lepsze, ale jestem obecnie wyjątkowo zdeterminowany, żeby ukończyć całość "trylogii" jednym składem. Prolog jest nudny, to niestety trzeba przyznać. Zadania w mieście, jeżeli się wczujemy, całkiem znośne. Potem jest tylko lepiej. Finał z twistem, który widać z daleka (tak oczywisty jest), mimo tego jest satysfakcjonujący - zwłaszcza cała "farsa" po finalnej walce i przejście do drugiej części Baldur's Gate. Ale!
Niejednokrotnie narzekałem na to na "szałcie", i trzeba zaznaczyć że dodatek mocno opiera się na walce - i to nie byle potyczkach, a wręcz bitwach z ciężkimi, jak na ten poziom, przeciwnikami - żywcem wyjętymi z Doliny Lodowego Wichru (chociaż, Zabójcza Chmura robi robotę, bo przeciwnicy zdają się mieć wyjątkowo niskie "kostki" - ba, pewnego generała pod koniec gry ubiłem Chromową Kulą "na hita", jako 11 poziomowy Bard). Minusem jest to, że ciężko zebrać konkretny skład - część z nich znajduje się w późniejszej fazie gry, a gra niestety nie posiada opcji "backtrackingu" - co ominąłeś, tam już nie wrócisz. Wśród nowych towarzyszy brakuje solidnego tanka - ba, nie ma tam żadnego wojownika (sic!). Przyznaję, że chyba tylko wspomniana determinacja przeorała dla mnie szlaki poszczególnych lochów i wygrała dla mnie te wszystkie bitwy. Tak to rzuciłbym to wszystko dawno w kąt.
Przyznaję, że jestem zadowolony z "canon party". Minsc i Dynaheir dołączają najszybciej i mają naprawdę dużo wtrąceń oraz banterów. Dodatek eksploruje też związek Khalida i Jaheiry, choć nie jest to zbyt rozbudowane... wolałbym pre-romans Jaheiry z głównym bohaterem, ale to tylko ja jakiś dziwny jestem ("odgrywam" swoją postać jako zakochanego, ale za bardzo szanuje on Khalida, by wykonywać jakiekolwiek ruchy w tej kwestii). A propo romansów - zupełnie przypadkiem romansowałem z Glintem, bo wystarczy być dla niego uprzejmym - nawet celowo pomijałem jawnie "romantyczne" opcje. Zabrakło opcji zerwania romansu? Sama postać jest okej - bardziej przydatny, niż ciekawy z charakteru. To taki Jan Jansen, który poszukuje członków swojej rodziny i jakoś tak po drodze zaczyna z tobą flirtować, heh. Już kapitan Corwin (Korwin, hehe), wydaje się o niebo ciekawsze, a nie miałem jej w drużynie.
Mimo zadowolenia, mam opory przed ponownym ogrywaniem. Problemy z początku, na pewno powrócą przy przechodzeniu dodatku po raz drugi. Własnym składem? Czemu nie. Z towarzyszami? Jeżeli dało by radę sklecić coś już w pierwszych rozdziałach... Niemniej, polecam przejść chociaż raz. Trudne, ale satysfakcjonujące walki, średnia fabuła, znośne zadania poboczne i całkiem ciekawe postaci - może to nie BioWare, ale czy Baldury to dzieło doskonałe i bez wad? Nie sądzę.
Zmieniam kapkę zdanie. Gra wcale nie jest tak trudna, jak wydawało mi się za pierwszym (drugim?) podejściem. Ilość przeciwników jest iście "Icewindowa", ale zupełnie do ogarnięcia. Za to poszczególne spotkania związane z zadaniami czy w Lochach, są mega satysfakcjonujące (Świątynia Bhaala <3). Nowi towarzysze, ci stricte SoDowi, również dają radę.
Corwin to maszyna do zabijania, a przedmiotów zbudowanych pod nią jest co nie miara - jej 15 Zręczności błyskawicznie rośnie do 19, a wrogowie kwiczą z bólu, gdy zamieniają się z jeżozwierze od ilości przyjętych strzał. EDIT: Dodam jeszcze, że jej romans jest całkiem dobry. Dla Corwin najważniejsza jest rodzina oraz obowiązki w Płomiennej Pięści. Dodatkowo nie jest zbyt chętna na nowy związek, bo ostatni był nieudany.
Voghiln to typowy krasnolud, znaczy się, wiking? Dziwny, chyba niemiecki akcent, piwo, dziewki i solidna podklasa Barda. Przedmiotów dla tegoż też jest sporo, więc z naszym Skaldem można wyczyniać przeróżne cuda.
M'hkiin to chyba najlepiej napisana postać - najmniej "goblini" goblin, nienawidzący goblinów. Poza tym, ma mnóstwo interakcji i wtrąceń, bo pełno jest duchowych wątków w grze, przyda się niejeden raz do rozwiązania zadania. Nie jest zbyt silna (a pewnym momencie wybieramy czy chcemy by bardziej walczyła czy czarowała), ale zaklęcia Szamana są całkiem niezłe, przedmiotów dla tejże klasy jest sporo, a przywołane duszki nawet dają radę.
Glint to typowy "support", z całkiem zabawnymi dialogami (ma genialny banter z Khalidem!), ale kiepskim romansem. Niezbędny, jeżeli brakuje nam zarówno Złodzieja i Kapłana, ale zdecydowanie nie jest to silna postać.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum