Wysłany: 2023-02-08, 16:01 Alurakar, Vicril i modmerge oraz inne takie
Ponieważ samemu grać w to, co się stworzyło, jest dość sprawiedliwie.
Mam tylko 3 swoje mody:
- Vicril NPC v. 2.0
- Nowa podklasa czarownika - Alurakar v. 2.5
- Item Mod - Dryad Tree
Gram na normalnym, bo chcę nieco testować i niezbyt się namęczyć.
Skład jest ostatecznie taki:
1. Vicril (imiennik) Alurakar
2. Shar-Teel (ma wyższą charyzmę od Kagaina, miałem tego drugiego przez chwilę
3. Vicril Wojownik/Mag/Kapłan
4. Viconia
5. Tiax
Przedtem łaziłem 6-cio osobowym składem. Ale w Kniei Otulisko wywaliłem Dorna (wkurza mnie angielski dubbing), przyjąłem na chwilę Eldotha, strzelał mi z łuku, trochę magii, ale grunt, że identyfikowanie przedmiotów było (miałem go do Wrót, nie interesuje mnie Skie, a i Shar-Teel by się z nim kłóciła).
W Czarodziejskich Rozmaitościach miałem już Sopel lodu. I ze sobą Xzara i Montarona, więc na piętrze nie było trupów Czarodziei. To kilka tysięcy pd w plecy :(
Grając swoją podklasą, zauważyłem, że płonące dłonie działają, ale bez "fajerwerków" i na jedną osobę. To dobrze, bo w dwójce działa mi wachlarz płomieni, którym się ciężko celuje, by nie zadać obrażeń swoim. Nie zauważyłem błędów w działaniu innych zaklęć.
Mam już 4 level czarów (odrzucanie/przemiany) i tylko czasem stoję jak głupi, bo wiele zaklęć nie jest użytecznych. Co nie znaczy, że ciągle mag ten jest bezużyteczny. Nawet ma się nim inny styl - Ochrona przed ogniem czy zimnem - strasznie niedoceniane na rzecz ognistych kuli, których rzucać nie trzeba, bo wystarczą różdżki i oleje wściekłego płomienia itp.
No i Edwin jest strasznie oklepany. Nie lubię mordować Dynaheir, więc w Twierdzy Gnolli poszedłem tylko po Zwinne ręce dla Tiaxa. Niech Minsc sam również pójdzie ratować królewnę
Obrazek:
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Jest spoko, ale nie doceniałem Garricka. Potrafi łatwo identyfikować, jak to bard, ma kilka zaklęć, kuszę. Nie posiada towarzysza/towarzyszki. Szybko awansuje. Miałem go wymienić na Branwen, ale... Nie pasuje mi to ideologicznie do konceptu - żadnych kapłanów tym razem!
I gra mi się ciekawie, choć na początku było trudno. Druid nie zastąpi we wszystkim kapłana. Strasznie ciężko było bez Rozkazu, Unieruchomienia osoby, Ciszy na 5 metrów. To wymusiło przyjęcie innej taktyki. Czyli ok, bo jest inna rozgrywka, nikły zefir świeżości. Ile razy można grać według schematu?
Neera jest według mnie fajną postacią, gdyby tylko miała polski dubbing... No ale NOzWM od czego są? Swoją drogą - móglbym je zainstalować, choćby dla dubbingu. Bo ideowo daleko mi do tych nowych postaci (grałem przez pewien czas z Ajantisem i... O matuchno, ciągle ten honor, Helm, łeee, to nie dla mnie - wolę już tego Masambe zdecydowanie).
O właśnie - może wymienię Khalida i Jaheirę na Masambe i Faldorn. Szkoda, że już mam zaawansowaną rozgrywkę :/
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Ja z drużynami mam ten problem, że robię je raczej nudnawe. Staram się, by były symetryczne, by zawierały każdą klasę. Lubię mieć dwóch zbrojnych, dwóch duchownych (kapłana i druida), dwie postacie z księgą maga. Jak się da, to zawsze włączam barda do ekipy. Pięknem BG1 jest to, że tam naprawdę różnorodnie można dobrać ekipę - w BG2 wybór jest trochę ograniczony i wymaga kompromisów.
Moja obecna ekipa BG1:
- wojownik-złodziej, krasnal (główna postać)
- Kagain jako krasnoludzki obrońca, chodząca twierdza
- Khalid jako miecznik/łucznik na zmianę
- Jaheira jako druid i zbrojny zarazem
- Garrick jako błazen - uwielbiam tego bohatera, a z klasą błazna to już w ogóle. Pieśń się przydaje, identyfikacja się przydaje, kradzież kieszonkowa się przydaje i odciąża głównego złodzieja.
- Quale jako iluzjonista/kapłan. W praktyce główny mag ekipy.
Taka drużyna pokrywa wszystko, co daje system. W BG2 trudniej jest taką złożyć. Problemem jest między innymi to, że nie ma ani jednego złodzieja do sztyletowania (poza główną postacią) i tę niszę może tylko Valygar wypełnić.
Moje plany na BG2:
- wojownik-złodziej, krasnal
- Korgan
- Mazzy. Zmienię jej biegłości, by była po równo biegła w łukach i sejmitarach. Będzie pełnić funkcję Khalida, czyli czasem być łucznikiem, czasem frontowcem. Sejmitary dla tego, że na krótkie miecze mam już za dużo amatotorów (głowna postać + Haer'dalis, obaj walczący dwiema broniami, więc aż 4 krótkich mieczy trzeba)
- Anomen. Jako jedyny kapłan. Dam mu biegłości w półtoraręcznych mieczach (z odpowiednim komponentem TA jest to możliwe). Będzie archetypicznym rycerzem.
- Haer'dalis jako bard, czy taki wojownik-mag. Choć zastanawiam się, czy nie zmienić go na błazna - tak lubię tę podklasę. W tym składzie błazen byłby w sumie bardziej przydatny; zbrojnych jest dość, a pełna kradzież kieszonkowa przydała by się bardziej.
- Edwin. Wiadomo.
W tym składzie niestety brakuje druida, ale się jakoś inaczej nie składa.
Jak ostatnio grałem w IWD:EE to moja drużyna wyszła podobnie do tej z BG1. Miałem:
- krasnoludzkiego berserkera (walczył dwoma toporami);
- paladyna-kawalera (miecze + tarcza, na niektórych wrogów buławy)
- krasnoluda wojownika-kapłana (tarcze, młoty)
- druidkę-mścicielkę. Moja ulubiona podklasa druida.
- człowieka-barda. Czysty bard, bo w IWD ta klasa ma ciekawszy zestaw pieśni
- gnoma iluzjonistę złodzieja.
Ekipa też pokrywa wszystko, poza sztyletowaniem. Ale w IWD sztyletowanie jest mało użyteczne, zwykle walczymy z większymi tłumami wrogów, sensowne cele do ciosu w plecy trafiają się rzadziej.
Jak widać - drużyn tematycznych jakoś specjalnie nie lubię, wolę różnorodne. Np. drużyna samych magów czy samych wojowników - nawet jak w danym systemie silna - jest dla mnie nudna. Nie lubię dla tego systemów, gdzie jest mniej klas, niż miejsc w drużynie. Jedyny skład "tematyczny" jakim chyba kiedykolwiek grałem, to była ekipa karłów z IWD 1. Było to coś w stylu (bez podklas, bo to oryginał był):
- Krasnal wojownik
- Krasnal wojownik-kapłan
- Krasnal wojownik-złodziej
- Gnom iluzjonista
- Gnom wojownik-iluzjonista.
Jak widać: wszystkie kardynalne role wciąż pokryte, ale mechanicznie jest to jednak mniej ciekawe. A dla tak tematycznej ekipy nawet trudno odpowiednie glosy i portrety dobrać...
Powiem też, że jestem generalnie wrogiem tworzenia całej drużyny ręcznie (jak w IWD), zdecydowanie wolę zbierać towarzyszy. Ma to, dla mnie, same zalety. Nawet jak postacie nie są wygadane (jak w BG1 bez modów). Takie ekipy zwykle są po prostu ciekawsze.
- Tworząc drużynę musimy myśleć nie tylko o klasach i potrzebach mechanicznych, ale także o zgodności charakterów. Zmusza to do ciekawych kompromisów. Oczywiście jak postacie są rozbudowane choć trochę to daje to jeszcze dodatkowy posmak.
- Musimy komponować drużynę z postaci o nieidealnych statystykach. Te drużyny IWD są zwykle takie min-maxowe. No można się zmusić, by ich nie maxować, ale to nie to samo. W BG1 musimy sobie radzić z tymi nieotymalnymi statystykami - co jest nawet taktycznie ciekawsze.
Obok Baldurów bardzo lubię komponować drużynę w Drakensang 1 (w River of Time - które jest lepszą grą - nie ma czego komponować, bo dostępnych postaci jest bardzo mało). W Drakensang 1 jest tylko ten problem, że kolejne postacie odblokowują się stopniowo wraz z rozwojem fabuły i niektóre są dostępne bardzo późno; szkoda trochę. Chociaż zachęca to do zmiany składu i urozmaica drugą połowę gry. Tam mamy tylko 4-osobową ekipę, więc wybór jest czasem trudny. Chciałbym widzieć więcej gier, które mają takich NPCów jak Drakensang. Każdy ma charakter, ale nie są oni tak dziko rozbudowani jak w BG2 czy Dragon Age. Za to jest ich sporo. Każdy ma zwykle jakiś mały quest, wtrąca się trochę w dialogi, trochę też między sobą banterują, ale mniej niż w BG2 (więcej niż w BG1). Taki system wielu umiarkowanie rozbudowanych towarzyszy bardzo mi odpowiada. Swoją drogą niektórzy to oczywiste kalki z BG1: mag Jost z wieczną depresją bardzo przypomina Xana, elfi mściciel, któremu ogry zabiły bodaj żonę to powtórka z Kivana... Ale są też postacie zupełnie oryginalne i bardzo fajne - jak np. dzika amazonka, wesoła kobitka-szarlatan (czyli złodziej-mag) czy poczciwy bezbrody krasnolud.
Dragon Age: Orygins to inna moja ulubiona gra drużynowa, ale tam mechaniczne komponowanie składu jest mało ciekawe ze względu na system. Mamy 4 postacie w aktywnej ekipie, a tylko 3 klasy do wyboru. Trochę to biedne, ale gra i tak jest wspaniała.
Wyrzuciłem doświadczoną Neerę na rzecz swojej Belaree i Branwen na rzecz Viconii, a także Imoen na rzecz Safany.
Póki co uważam, że była to dobra decyzja. Złamałem odrobinę immersję, ale reputacja jest na poziomie przeciętny (10), więc nikt za wiele nie narzeka.
Drizzt załatwiony co prawda na poziomie Normalnym, czyli bez fajerwerków, ale i bez przygotowania.
Nie mam SoD ani Trilogy. To sprawia, że ekwipunek Drizzta się przydaje. Iskrę ma Khalid, Żagiew mrozu ma Safana, a Kolczugę Viconia.
Nic się nie marnuje. Jako Filid, czyli bard z czarami druida, grałem jakiś czas temu. Potem zostawiłem tę rozgrywkę, ale wciągnęło mnie na nowo. Nie wiem, nie chcę robić reklamy, ale mnie takie coś jak bard z zaklęciami druidzkimi bardzo pasuje :D Głównie ze względu na klimat.
Poprzedni skład jest dość nudny, a tu coś się może zadziać - np. Viconia nazwie Belaree przemądrzałą dziewką, Jaheira nieco ponarzeka na poczynania. Ale suma summarum każdy jest zadowolony :D
Aha, i nigdy bym kiedyś nie spodziewał się, że zapamiętam Jaheirą jedność obronną (zazwyczaj było to Wezwanie leśnych istot, które daje mi teraz moja drewniana tarcza).
Screeny:
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Ja z drużynami mam ten problem, że robię je raczej nudnawe. Staram się, by były symetryczne, by zawierały każdą klasę. Lubię mieć dwóch zbrojnych, dwóch duchownych (kapłana i druida), dwie postacie z księgą maga. Jak się da, to zawsze włączam barda do ekipy. Pięknem BG1 jest to, że tam naprawdę różnorodnie można dobrać ekipę - w BG2 wybór jest trochę ograniczony i wymaga kompromisów.
Obok Baldurów bardzo lubię komponować drużynę w Drakensang 1 (w River of Time - które jest lepszą grą - nie ma czego komponować, bo dostępnych postaci jest bardzo mało). W Drakensang 1 jest tylko ten problem, że kolejne postacie odblokowują się stopniowo wraz z rozwojem fabuły i niektóre są dostępne bardzo późno; szkoda trochę. Chociaż zachęca to do zmiany składu i urozmaica drugą połowę gry. Tam mamy tylko 4-osobową ekipę, więc wybór jest czasem trudny. Chciałbym widzieć więcej gier, które mają takich NPCów jak Drakensang. Każdy ma charakter, ale nie są oni tak dziko rozbudowani jak w BG2 czy Dragon Age. Za to jest ich sporo. Każdy ma zwykle jakiś mały quest, wtrąca się trochę w dialogi, trochę też między sobą banterują, ale mniej niż w BG2 (więcej niż w BG1). Taki system wielu umiarkowanie rozbudowanych towarzyszy bardzo mi odpowiada. Swoją drogą niektórzy to oczywiste kalki z BG1: mag Jost z wieczną depresją bardzo przypomina Xana, elfi mściciel, któremu ogry zabiły bodaj żonę to powtórka z Kivana... Ale są też postacie zupełnie oryginalne i bardzo fajne - jak np. dzika amazonka, wesoła kobitka-szarlatan (czyli złodziej-mag) czy poczciwy bezbrody krasnolud.
Dragon Age: Orygins to inna moja ulubiona gra drużynowa, ale tam mechaniczne komponowanie składu jest mało ciekawe ze względu na system. Mamy 4 postacie w aktywnej ekipie, a tylko 3 klasy do wyboru. Trochę to biedne, ale gra i tak jest wspaniała.
To, co wytłuszczonym drukiem - proszę wybaczyć, ale czytam o sobie z przeszłości. W wieku lat nastu (góra jako dwudziestolatek) satysfakcjonowała mnie taka rozgrywka klasyczna.
To nie jest nic uwłaczającego, młodości, ty nad poziomy wylatuj. Ale dziś taka drużyna wydaje mi się baaardzo nudna. Nihil novi sub sole - no to lecimy pod księżyc.
Wiem, że dziwadła przesadzone są częste w modach do BG. Ale serio? Nadal grać składem, coś w stylu (moim, byłym):
Judith jest silna, ale nie nazbyt. Sam zły charakter jest dość sporą wadą. Obojętnie jaką się gra klasą, wiadomo chyba.
Eldoth jako "świecący oczami" za tych łobuzów. Z płaszczem nimfy ma maks Charyzmy, może nauczy się czaru "Przyjaciele".
Drizzta załatwiła Skie. Celując w niego ognistymi strzałami +2, które zostały po koboldach-weteranach... :D Mam ich chyba drugi raz w życiu(!) Eldotha i Skie, w sensie. Urocza idiotka i jej fagas.
Vicril wreszcie otrzymał ostateczny kształt. Dodam może tylko muzykę i wpis do dziennika (na poprzedniej wersji mi działało!) Na bazyliszki zapolowałem w późnym etapie. Góra 2 levele mi podskoczyło (jeden u Vicrila wojownikiem, drugi chyba u Skie).
Judith dobrze, że ma tak wysoki level, bo gdyby konkurowała wiekiem ze Skie i miała mniej expa, niż ta smarkula, to byłoby cheese'owo.
Ponieważ niedawno przeszedłem jedynkę i nawet prolog SoD Mnichem burzowej ścieżki, nie chce mi się wracać do końcowych etapów. Testuję Tomi'ego:
- binokle wykrycia pomogły przy zabiciu bodajże Zordala (ten magik na Jarmarku Nashkel). Iluzja rozproszona
- póki co znalazłem mankament jeden: standardowy dialog przy odłączeniu, ale to nie jest poważny błąd
Nie wiem, u mnie po instalacji Wynalazcy i oskryptowaniu instalki postać ma "przyklejoną" tę klasę. Dialogi są 4, w tym jeden na lokacji we Wrotach (jeszcze do sprawdzenia), oraz nieco z Imoen i Faldorn.
"Jak dobrze czasem popatrzeć na świat... W nieco bardziej realistycznych barwach. Czy pożyczysz mi do tego binokle wykrycia, Tomi?"
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Wysłany: 2024-08-26, 15:29 Drużyna z Tomi - wersja 1.0
Na wersji 1.0 nie ma wielu błędów.
Gram dalej. Kilka spostrzeżeń:
- wynalazki bywają miażdżące, ale w jedynce, no i na dodatek ich używanie niekiedy obraca się przeciw nam. Nie chodzi tylko o toksyczne bomby gazowe, granaty toksycznych oparów, bomba dźwiękowa wysysająca hałas - nie radzę jej używać przeciw sirinom, dla przykładu
- powiew świeżości... Rzeczywiście, mimo iż granatu dźwiękoszczelnego może używać Szaman, Wojownik/Druid czy nawet Zabójca magów (o ile mnie pamięć podręczna nie myli), to już same zwykłe binokle i możność rozproszenia wielu iluzji jest na plus. Niszczą one lustrzane odbicia, niewidzialność sirin (pojedynczo), a w jedynce raczej mało kto inwestuje w tę zdolność. To prawie tak, jakby dostać Wykrycie iluzji (3 lvl magiem) niemal na życzenie.
- Tomi niestety nie kryje się za dobrze w cieniu, ale mało mu to potrzebne, bo mnożnik ciosu w plecy nie wzrasta.
W sumie, niektórzy stwierdzą pewnie, że taka postać psuje klimat i ducha Baldura. Ale ja sam uważam, że wolę takiego gnoma od Safany, Alory, o Skie nie wspominając. Na dodatek nie jest się ograniczonym do tego, by tylko Wynalazca miotał arsenałem technologicznym. Prostych wynalazków można używać z inteligencją równą 9. Niektóre (granat toxycznych oparów) wymagają sporego ilorazu intelektu. Ale według mnie - warto.
Lol, gdzie mój samokrytycyzm?
Obszarowa głuchota - pozwala na rzut obronny, niby słabsza od bomby dźwiękowej, ale w sumie niekiedy lepsza.
Tych petard trochę się odłożyło. Można je gdzieniegdzie sprzedawać - za 5 sztuk złota/egzemplarz. Inne wynalazki również. Ale ja chomikuję.
Pierwszy raz od dłuższego czasu jest w rozgrywce jakaś świeżość, aż chcę iść do Wieży Durlaga i wypróbować te wynalazki na tamtejszej gawiedzi :D
To, że wynalazki są niemagiczne, jest wielkim plusem. W jedynce tylko najsilniejsi rzucają klosze niewrażliwości, a także mało który mag rzuca Ugłosowienie. Grałem onegdaj w dwójkę i już nie jest tak łatwo. Chociaż niszczenie drowów, golemów itp. upadłych istot odpornych na magię to super sprawa.
W BG:EE Tomi osiąga maks. 10 poziom. Zatem spory potencjał podklasy zostaje niewykorzystany...
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Nie możesz ściągać załączników na tym forum