Wysłany: 2017-08-12, 08:59 [BG II] Czego z BG I brak Ci w BG II?
EDIT: Pytanie może nie tak fundamentalne, jak pewne padające w P:T;), ale zasługuje na osobny temat - M
Oczywiście najbardziej lubię BG2. Niemniej w BG1 są rzeczy, których mi a SoA brakuje. Np. możliwość odgrywania chaotycznej postaci. Fakt, bardzo rudymentarna, ale wszystkie te teksty w rodzaju "jestem Debilius Jakiś tam, niszczyciel Siedmiu Słońc, argh!", "Jesteśmy hordą szalonych tarasków, kra, kra!", choć absolutnie nic nie wnosiły- to bawiły mnie setnie
A Wam czego brakuje w BG2, co było w BG1?
Ostatnio zmieniony przez Meisarcha 2017-08-12, 10:14, w całości zmieniany 2 razy
Wiek: 35 Posty: 608 Podziękowania: 87/119 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2017-08-12, 10:38
Mnie brakuje w BG2 tego, co wielu uważało w BG1 za wadę... Mianowicie, chodzi o możliwość eksploracji dużych terenów zieleni. Fakt, mnóstwo lokacji w BG1 było pustych, ale do dziś pamiętam emocje towarzyszące zwiedzaniu tych niekończących się połaci zieleni w poszukiwaniu nowych przygód. W BG2 lokacje są na zdecydowanie wyższym poziomie, ale jednak mogłoby być nieco więcej biegania po lasach ;)
Wśród NPC z BG2 zabrakło mi kilku tych, których w BG1 uwielbiałem. Mam na myśli np. Safanę czy Corana, którzy aż się prosili o to, aby lepiej opowiedzieć ich historię.
Zdecydowanie tych "pustych lokacji". W BG2 nie można sobie pójść "donikąd"; każda nowa lokacja to potwór o rozmiarach Wieży Durlaga, który zajmie nas na kilka godzin. Ta namiastka swobody w jedynce była świetna. Przez długi czas wydawało mi się, że tego oczekującego na eksplorację świata jest wciąż za mało. Dopiero Morrowind mi uświadomił, że z tą swobodą można też przesadzić .
Poza tym scenariusz dwójki jest jak dla mnie jakiś taki nie całkiem. "Muszę uratować Imoen z łap sadystycznego psychola, ale najpierw założę teatr w Athkatli i tygodniami będę wystawiał w niej sztukę o jakiej Amn nie słyszał." To już nie mogli dorzucić jakiegoś obwarowania, że ktoś nam pomoże dostać się do Brynnlaw tylko pod warunkiem, że udowodnimy, że jesteśmy godnym przedstawicielem swojej profesji? "Bo jadący na opinii cwaniaczek z Wrót Baldura nie robi na mnie wrażenia. czyim dzieckiem by nie był." I już jest powód, żeby zdobyć tę twierdzę, zamiast mierzyć się z przeznaczeniem, jak na protagonistę przystało.
Tak, zdecydowanie brak tych "pustych lokacji" na pierwszym miejscu. Dzięki temu ma się wrażenie, że oprócz historii głównego bohatera jest jeszcze jakieś niezależne życie w tym uniwersum. A BG2 - tylko dekoracje na potrzeby odgrywanych scen. Metr dalej scena się urywa.
Druga rzecz, to pauza w ekwipunku. Niestety to pójście w stronę nierzeczywistych uproszczeń rozgrywki. Mogę w trakcie walki dowolnie długo grzebać w ekwipunku, byle by nie zmieniać zawartości slotu "armor". Jakieś nowe prawo fizyki? A wystarczyłoby zrobić, że w ekwipunku czas staje jak w BG2, ale biegnie dalej, ze wszystkimi tego konsekwencjami, gdy wchodzimy do ekwipunku przy obecności wrogich istot. Podobnie jak z możliwością zapisywania gry. Możliwość zdjęcia/założenia zbroi w trakcie walki zwiększa możliwości taktyczne, szczególnie na początku rozgrywki. I wilk byłby syty i owca cała.
Trzecia rzecz, która mnie strasznie denerwuje w BG2, to rozdrobnienie biegłości na każdy rodzaj broni osobno. Nie dość, że mocno to ogranicza sztucznie wybór broni w grze, to jeszcze wprowadza niezłe absurdy. Ktoś macha pałaszem jak wielki mistrz, no ale kataną lub długim mieczem posługuje się nadal jak totalna łamaga? Albo macha wekierą jak mistrz, no ale maczuga już wymaga zupełnie innych umiejętności? Jak ktoś posługuje się długim łukiem to krótkim łukiem już nie trafi z 5 kroków w tarczę? Litości!
Dlatego nigdy nie byłem w stanie przegrać BG1 w BGT/WoBG do końca, mechanika mnie odrzucała.
Z elementów fabularnych brak w BG2 ściślejszego powiązania historii CHARNAME z życiem mieszkańców całego regionu. Ten kryzys żelaza i drożyzna, nadaktywność bandytów na szlakach, napięcie między Wrotami a Amn grożące wojną, ekscytują, nawet jeśli nie przekładają się na realną rozgrywkę. Tym żyją wszyscy, a w BG2? Kogo obchodzą problemy CHARNAME? Nawet Promenady Waauken nie chciało im się odbudować do końca gry ;-)) ToB to już inna bajka.
_________________ "There are also some elements of the game that are not «broken» but could do with a tweak to make them just a little better in some way."
Niczego mi nie brakuje! Zdecydowanie nic!
Mówicie, że puste lokacje... jak wynika z samej nazwy, odkrywasz, ale wciąż nic lub prawie nic nie napotykasz. Tak więc szwendanie pozostawiam zwiedzającym albo turystom. Wole mniejsze, a zrekompensowane większą ilością potworów jak w BG2 i ToB, i oczywiście trudniejszymi walkami.
Fabuła?!? BG1 i BG2 to zupełnie inne historie, w jednym mamy nacisk na kryzys żelaza, a w drugim na główne postacie my i Imoen plus jeszcze dzieci Bhaala. Oba świetnie współgrają.
"Z elementów fabularnych brak w BG2 ściślejszego powiązania historii CHARNAME z życiem mieszkańców całego regionu." A do czego to potrzebne w dwójce???
"Trzecia rzecz, która mnie strasznie denerwuje w BG2, to rozdrobnienie biegłości na każdy rodzaj broni osobno." Raczej jest to zaleta, powiedziałbym. Większa ilość broni różnorakiej powoduje że i więcej biegłości, dla mnie jak najbardziej logiczne.
_________________ You Don't Create Trance, Trance Created You!
In 604 Trance We Trust and love to Dance!
Ja częściowo podpiszę pod wspomnianymi przez innych kwestiami, które ogólnie można zawrzeć w stwierdzeniu "namiastka realizmu". Zwłaszcza jeśli chodzi o świat gry, w którym się poruszamy - te niemal puste lokacje, czasem z jakimiś napotkanymi osobami itp. bardzo dobrze ten realizm oddawały. Dochodzi tu też kwestia rodzaju questów, jakie dostajemy. Bardzo niewiele jest takich prostszych, bardziej przyziemnych - to z racji poziomów i umiejętności naszych postaci? (bo byłoby nudno/za łatwo?). W dwójce gdzie się nie ruszymy poza miasto, to wszyscy mają gigantyczne problemy: atak trolli, atak cieni z ruin świątyni, atak druidów, atak czerwonego smoka... Jakby w Amn nie było już prostych farmerów, którym potrzeba tylko pomocy w uratowaniu krowy przed xvartami ;)
I tak naprawdę, to mówimy o niby pustych lokacjach, a przecież na każdej jednak ktoś się znajduje - a to jakiś samotny poszukiwacz przygód (lub grupka), a to jakiś bandzior, a to jakaś zwykła napotkana osoba, z którą można zamienić parę słów i sobie pójdzie. W BG2 takich drobiazgów bardzo mało uświadczymy (albo też te wszystkie wielkie i ważne misje mi przysłoniły te drobne spotkania i teraz o nich nie pamiętam).
Jak rozumiem, Zed chciałby tego większego realizmu także w mechanice gry i stąd niechęć do pauzy w ekwipunku czy rozdrobnienia biegłości aż do przesady. Choć mi to nigdy raczej nie przeszkadzało, jakoś płynnie przeszedłem z mechaniki jedynki do dwójki, to całkiem rozumiem taki punkt widzenia - a takie przeglądanie ekwipunku bym potraktował jeszcze surowiej. Nie tylko w ogóle nie ma pauzy, jak w jedynce, ale podczas walki dodatkowo nie można zmienić zbroi. Ale pewnie niewielu byłoby fanów takiego rozwiązania. Z kolei rozdzielenie: pauza w ekwipunku poza walką, a podczas walki bez pauzy wydaje mi się nierealne, bo to właśnie w jedynce dodawało napięcia - próbujesz przeglądać ekwipunek stojąc w dziczy, a tu znienacka wyskakuje jakiś zabłąkany potwór ;)
No, ale te kwestie mechaniki, to chyba tylko takie gdybania, bo to wszystko zapewne jest zakodowane "na twardo" i nic się z tym zrobić nie da, mam rację?
_________________ If you want something done, do it yourself! - Jean-Baptiste Emanuel Zorg, Piąty element
Więcej dowiesz się o człowieku po godzinie gry, niż po roku rozmowy - Platon, Zeus: Pan Olimpu
Ja bym, jeszcze za Memorym, pociągnął wątek questa głównego. Bardzo lubię fabułę BG2, bardzo też odpowiada mi struktura rozgrywki (wyraźny wątek główny + długie partie swobodnego questowania), niemniej BG1, przy wszystkich jego ograniczeniach, pod pewnymi względami wolę. Przede wszystkim podoba mi się ta przyziemna fabuła, bliższa czasami powieściom przygodowym niż fantasy. Intrygi domów kupieckich, lokalne problemy polityczne, elekcja władcy, bandyci na drogach- to mi bardziej odpowiada, niż czary-mary, dzieci Bhaala, magiczne eksperymenty. Wątek dziedzictwa Bhaala jest dla fabuły BG1 w zasadzie drugorzędny i ujawnia się dopiero pod sam koniec. Przez to jest też bardziej klimatyczny, "cudowność" nie jest w świecie gry tak powszechna, ujawnia się stopniowo. Trochę jak w horrorze, gdzie najpierw wszystko wydaje się normalne, a mroczne źródła problemów nie są oczywiste. No ale BG1 to przygoda dla niskolevelowców, taka jest już poetyka D&D, że epickie przygody wiążą się z podróżami po sferach i niedorzeczną ilością magii. Po prostu wolę światy z niskim poziomem magii i BG1 bardziej się w to wpisuje. Nawet lochy są takie bardziej... naturalne. W każdym jest jakaś magiczna tajemnica (duch Ulcastera, duchy rycerzy z Firewine), ale nie jesteśmy tymi wątkami bombardowani, stoi za tym jakaś tajemnica. Np. w Firewine jest świetnie, jak najpierw słuchamy plotek w Beregoście, potem bard raczy nas pieśnią, pełną półprawd i wskazówek, a dopiero na koniec spotykamy samych rycerzy.
Cytat:
Jakieś nowe prawo fizyki? A wystarczyłoby zrobić, że w ekwipunku czas staje jak w BG2, ale biegnie dalej, ze wszystkimi tego konsekwencjami, gdy wchodzimy do ekwipunku przy obecności wrogich istot.
Tu akurat jestem zwolennikiem, że najlepiej rozwiązano to w Pillars of Eternity, gdzie w ogóle nie można zmieniać slotów ekwipunku w czasie walki, tylko przełączać między zestawami broni. W BG (zwłaszcza w SoA) w ogóle nie mają znaczenia np. sloty na podręczne przedmioty, bo i tak od ręki można je wymienić. W PoE trzeba się przygotować zawczasu, ustalić co może być bardziej potrzebne. W BG mikstury, itemy można przerzucać w trakcie walki nawet między postaciami. A już zupełnym kuriozum jest np. wymienianie broni tylko po to, by rzucić jakiś czar i odłożyć ją z powrotem. Albo nakładanie amuletów/hełmów z ochroną przed efektem wtedy, gdy widzimy że dany efekt w nas leci. Całkowicie niszczy to procedurę przygotowania, poznawania wrogów, zwiadu. Wszystkie sloty powinny być w czasie walki zablokowane, tylko zestawy broni powinno dać się zmieniać. Powinno to dotyczyć też przedmiotów podręcznych. Dzięki temu musielibyśmy przed walką zastanowić się, co będzie najbardziej potrzebne. A nie w trakcie wyszukiwać gdzieś w głębi pojemnika u innego członka drużyny pożądaną miksturę. Mogłoby to też nas zmusić by np. walczyć gorszą bronią ale z dobrym czarem, a nie używać jej tylko w charakterze różdżki.
Cytat:
Trzecia rzecz, która mnie strasznie denerwuje w BG2, to rozdrobnienie biegłości na każdy rodzaj broni osobno. Nie dość, że mocno to ogranicza sztucznie wybór broni w grze, to jeszcze wprowadza niezłe absurdy. Ktoś macha pałaszem jak wielki mistrz, no ale kataną lub długim mieczem posługuje się nadal jak totalna łamaga? Albo macha wekierą jak mistrz, no ale maczuga już wymaga zupełnie innych umiejętności? Jak ktoś posługuje się długim łukiem to krótkim łukiem już nie trafi z 5 kroków w tarczę? Litości!
To prawda, BG2 jest pod tym względem wyjątkowe. Większość cRPGów wprowadza jednak jakieś kategorie broni, obejmujące po kilka typów ("bronie dwuręczne", "bronie obuchowe"), też nigdy nie rozumiałem, czemu to tak rozdrobniono. Chyba dla ogólnego balansu rozgrywki. Ale zwłaszcza groteskowo wygląda to u wojowników (5* na bronie...) którzy znają się na jednej-jedynej ukochanej broni i już niczym więcej machać nie potrafią.
Cytat:
W dwójce gdzie się nie ruszymy poza miasto, to wszyscy mają gigantyczne problemy: atak trolli, atak cieni z ruin świątyni, atak druidów, atak czerwonego smoka... Jakby w Amn nie było już prostych farmerów, którym potrzeba tylko pomocy w uratowaniu krowy przed xvartami ;)
Akurat tego mi nie brakuje. Zawsze za jedną z głównych zalet SoA, stanowiącą o klasie tej gry, uważałem questy poboczne- żadnych pierdół, kurierskiego noszenia czegoś do kogoś, tylko solidne misje, do których jesteśmy wynajmowani, większość z nich o takiej skali, że starczyłaby na 1-3 sesje w stolikowym RPGu. To jest właśnie piękne. A miniaturek też się przecież trochę trafia tu i tam.
Cytat:
W BG2 takich drobiazgów bardzo mało uświadczymy (albo też te wszystkie wielkie i ważne misje mi przysłoniły te drobne spotkania i teraz o nich nie pamiętam).
Czy mało? Ja tam w obu BG lubię postacie i wątki niezwiązane z żadnym questem, swobodne rozmowy z napotkanymi postaciami, których brak we współczesnych grach. W BG1 mamy różnych rezydentów gospód (Klon-Osika, różni tacy, co to nam albo o swojej przeszłości opowiedzą, albo o jakiejś lokacji, albo po prostu pożartują). W BG2 mamy też różne humoreski i scenki rodzajowe (gość polujący na mewy, dwa ogry i biznesmen, filozofowie z Targowa), do tego sporo dialogów służących tylko poznawaniu świata (obwoływacze, szlachta to tu to tam). I to do samego końca gry- przecież ile smaczków jest w samym mieście drowów, te wszystkie areny, pojedynki, maszynki do egzekucji. BG1 ma swój niepowtarzalny klimat, BG2 jest jednak bogatsza. Nawet te wątki poboczne to nie tylko pusty dialog, ale często jakaś scenka, w której trakcie możemy coś zrobić, jakoś zareagować. Główna różnica jest może taka, że w BG2 wszystko jest bardzo upchane- gdzie nie zajrzysz, to trafiasz na quest, walkę, item, ciekawą postać z dialogiem, sklep... wszędzie jest "coś". W BG1 między zadaniami i spotkaniami są dosyć duże porcje "niczego". Czy to lepiej? Do pewnego stopnia chyba tak, ale dla mnie BG1 jednak trochę przesadza, na tych pustych lokacjach mogło by jednak być trochę więcej ciekawych rzeczy, chociaż ręcznie zaprojektowane walki.
Inna sprawa to ogólny klimat podróży. W BG2 w ogóle nie ma lokacji będących "drogami", tak jakby cała podróż odbywała się poza nami, od razu docieramy do punktów docelowych. W BG1 strasznie lubię wędrować traktem, spotykać zrabowane wozy, posłańców, wędrowców, patrole Płomiennej Pięści.
BG2 jest pod (prawie) każdym względem lepsze od BG1. Ale jeśli już coś miałbym wskazać to będę wtórny - mi też zdecydowanie brakowało tych "pustych" lokacji. To jednak dodawało poczucie takiej swobodnej eksploracji świata.
Wiek: 33 Posty: 696 Podziękowania: 94/109 Skąd: Kraków
Wysłany: 2017-08-17, 10:23
Wesołej, żądnej przygód kobiety imieniem Imoen (w szczególności z rozwinięciem z BG1NPC). Niby jest w BG2 zmieniona na tyle że to praktycznie całkiem inna postać.
Coś w tym jest, chociaż ja lubię oba warianty naszej Imoen. Muszę powiedzieć, że opracowanie tej postaci przez NPC Project to jedna z najlepszych rzeczy, jakie ten mod przynosi. Khalid i Jaheira też są bardzo fajni, zupełnie tacy, jak ich sobie wyobrażałem. Gorzej z Minscem, a już w ogóle tragicznie z postaciami dalszego planu (Tiax... żenada).
Kiedyś już o tym gadaliśmy w wątku o niespójnościach w sadze. Jak dla mnie Imoen, jako ważna postać, nasza siostra i w ogóle została wymyślona dopiero na etapie tworzenia BG2- coś jak księżniczka Leja, która nagle stała się siostrą Lucka w pracach koncepcyjnych między częściami (bo coś trzeba było zrobić z Hanem- pierwotnie bohaterem na jedną część). Jako, że w ogóle ton BG2 jest trochę bardziej poważny od jedynki to i Imoen musiała się dostosować do tych wszystkich kratownic, szklanych butli i inszych straszności.
W ogóle na przykładzie drogi BG1--->BG2 jasno widać, jak to dobrze robić kontynuację na tym samym silniku gry. Pierwsza część była robiona jednak mocno na ślepo, na pewno wiele pracy zajęło opracowanie silnika, obsługującego te wszystkie czary, przedmioty, tabele... A dwójka już otwartych drzwi nie wywarzała, wzięła co najlepsze z BG1 i prawie wszystko udoskonaliła. W moim odczuciu to między innymi przez to, że dzisiaj każda nowa gra, nawet w jednej serii, korzysta z nowego silnika, postęp w cRPGach potężnie wyhamował. Bo zamiast skupić się na tworzeniu zawartości autorzy po raz kolejny grzebią w grafice, kamerze, wszystkich parametrach... Strata czasu. Ileż to widzieliśmy znakomitych kontynuacji, które silnika prawie nie ruszały: Gothic 1---> Gothic 2 (i nędza Gothica 3, który postanowił wszystko robić od nowa), Fallouty, Baldury... Aż strach pomyśleć, czym mógłby być np. taki Oblivion, gdyby robiono go na podrasowanym silniku Morrowinda. Po modach widać, że jeszcze trochę dało się z niego wycisnąć.
Jest jeszcze jedna rzecz, której mi brakuje w BG2: testy charyzmy. W BG1 nie były specjalnie istotne, ale jednak było ich sporo, zmieniały trochę dialogi i wpływały na nagrody. Do tego jakaż w BG1 jest świetna zabawa z używaniem Zauroczenia Osoby, tego ewidentnie w SoA brakuje! Nawet jak niespecjalnie wpływało to na questy (a szkoda) to jednak multum postaci miało specjalne dialogi po potraktowaniu ich tym czarem, mogliśmy dzięki temu dostać jakiś fant, dowiedzieć się czegoś nowego albo po prostu usłyszeć śmieszny tekst. Bomba. Podobną frajdę miałem tylko z zaklęciem Rozmowa z Umarłymi z Arcanum; też niewykorzystany potencjał, ale jak już się trafiło, to gracz czuł się jak prawdziwy nekromanta.
EDIT: Wrzuciłem w spojler rzeczy, które są tu off-topem, jeśli jednak temat dalej będzie szedł w stronę rozważań o różnych grach i ich silnikach, stworzymy od tego postu nowy temat. Dalsze komentarze przesunąłem do tego tematu - M
Ostatnio zmieniony przez Meisarcha 2017-08-19, 17:18, w całości zmieniany 2 razy
Brakuje mi
1) Charakteru (i głosu) Imoen z BG1. Wiem ze jestem ewenementem i 99% graczy nienawidziła tego jej zaciągania po rosyjsku ale "chromolenie w bambus" i "wszyscyście durnie" mimo wszytsko jest czymś za czym tęsknię
2) Większej swobody ergo lokacji nie zawsze wypełnionych po brzegi o czym wspomnieli przedmówcy
3) Questów i historii lżejszych i mniejszych gdzie musimy eksterminować pająki by gnomka mogła wrócić do domu zamiast ratowania świata. Choć i takie mniejsze rzeczy można na szczęście w BG2 spotkać, choćby (Autopromocja) quest ze swataniem koboldzicy i półogra :P
_________________
Heinrich Heine napisał/a:
Sen jest dobrą rzeczą, śmierć jeszcze lepszą, ale najlepiej byłoby wcale się nie narodzić.
Alvarez o modowaniu napisał/a:
Może przytoczę twierdzenie Liberty'ego, które jakoś tak idzie: planujesz jakiś projekt, wyznacz sobie termin, pomnóż potrzebny czas przez 2 a i tak nie zdążysz.
Wybrane fragmenty banterów:
Edwin napisał/a:
-Phi! Porównywać mnie do jakiegoś podrzędnego nekromanty! (Stanowczo na zbyt wiele sobie pozwala, muszę pokazać mu gdzie jego miejsce.) Prawdopodobnie przemawia przez ciebie zwykła zazdrość. Wy, maluczcy macie tendencje do zawiści wobec tych, którzy was przerastają. Ja zaś czynię to nie tylko talentem ale i wzrostem, karzełku.
-*Posłał Edwinowi szeroki uśmiech przemawiając serdecznym tonem* Jeszcze raz nazwiesz mnie „karzełkiem” a utnę ci na dole coś niezwykle małego, co może jednak mimo wszystko być ci drogie. Gdy zaś chodzi o te dyrdymały o talencie... znów przypominasz mojego żałosnego, byłego towarzysza...
Minsc napisał/a:
-Niebywałe, że ten chomik jeszcze oddycha. Znajdując się nieco bliżej ciebie wielkoludzie na pewno zaniechałbym tej czynności, powiedz, uważasz że pranie onuc urąga twej męskości, czy po prostu lubisz informować wrogów zapaszkiem o tym, iż się do nich zbliżasz?
-Boo być może jest niewielki Montaronie, ale jest też o wiele silniejszy niż się zdaje. A to, co czujesz to zapach prawdziwego mężczyzny, który przykryje każdy odór zła, na jaki trafi, co nie, Boo?.
Viconia napisał/a:
-Mmm... wciąż robisz wrażenie Viconio, moja ty hebanoskóra kusicielko. Zdajesz sobie sprawę jak działasz na otoczenie, prawda?
-Oczywiście samcze, dzięki temu jalukul, mężczyźni tacy jak ty – myślący kroczem zamiast głową – stają się łatwiejsi w kontrolowaniu
-cała prawda o Imoen :P
Ostatnio zmieniony przez Tuldor88 2020-04-07, 05:31, w całości zmieniany 1 raz
Już wiem, czego brak! Takich dwóch wkurzających gości, co ich od razu na trakcie spotykamy, parkę, która jakby mogła to by się chętnie pozabijała... Montarona i Xzara. Wątek w BGII z Harfiarzami jest jednym z tych, który obśmiałem. Ci dwaj nie powinni tak skończyć. Gdyby w ogóle nie pojawili się w drugiej części, byłoby to najbardziej zrozumiałe, a tak skończyli szybko i bezdennie głupio. Skoro wioskowy idiota - Minsc dostał tak rozbudowane dialogi, to czemu nie zrobiono tego z owymi postaciami. To tak, jakby zdzielić pałą przez łeb i na szafot...
Kibicowałem, że przy dobrych chęciach, ktoś, kiedyś to zmieni za sprawą modyfikacji... Może kiedyś...
_________________ You Don't Create Trance, Trance Created You!
In 604 Trance We Trust and love to Dance!
Sen jest dobrą rzeczą, śmierć jeszcze lepszą, ale najlepiej byłoby wcale się nie narodzić.
Alvarez o modowaniu napisał/a:
Może przytoczę twierdzenie Liberty'ego, które jakoś tak idzie: planujesz jakiś projekt, wyznacz sobie termin, pomnóż potrzebny czas przez 2 a i tak nie zdążysz.
Wybrane fragmenty banterów:
Edwin napisał/a:
-Phi! Porównywać mnie do jakiegoś podrzędnego nekromanty! (Stanowczo na zbyt wiele sobie pozwala, muszę pokazać mu gdzie jego miejsce.) Prawdopodobnie przemawia przez ciebie zwykła zazdrość. Wy, maluczcy macie tendencje do zawiści wobec tych, którzy was przerastają. Ja zaś czynię to nie tylko talentem ale i wzrostem, karzełku.
-*Posłał Edwinowi szeroki uśmiech przemawiając serdecznym tonem* Jeszcze raz nazwiesz mnie „karzełkiem” a utnę ci na dole coś niezwykle małego, co może jednak mimo wszystko być ci drogie. Gdy zaś chodzi o te dyrdymały o talencie... znów przypominasz mojego żałosnego, byłego towarzysza...
Minsc napisał/a:
-Niebywałe, że ten chomik jeszcze oddycha. Znajdując się nieco bliżej ciebie wielkoludzie na pewno zaniechałbym tej czynności, powiedz, uważasz że pranie onuc urąga twej męskości, czy po prostu lubisz informować wrogów zapaszkiem o tym, iż się do nich zbliżasz?
-Boo być może jest niewielki Montaronie, ale jest też o wiele silniejszy niż się zdaje. A to, co czujesz to zapach prawdziwego mężczyzny, który przykryje każdy odór zła, na jaki trafi, co nie, Boo?.
Viconia napisał/a:
-Mmm... wciąż robisz wrażenie Viconio, moja ty hebanoskóra kusicielko. Zdajesz sobie sprawę jak działasz na otoczenie, prawda?
-Oczywiście samcze, dzięki temu jalukul, mężczyźni tacy jak ty – myślący kroczem zamiast głową – stają się łatwiejsi w kontrolowaniu
Odświeżę troszkę temat nie zahaczając o 10cio letnią nekromancję.
Osobiście przedkładam BG1 nad BG2 z podobnych powodów jakie wskazali poprzednicy i podobnych rzeczy mi brakuje. Od siebie dodam niewymienione, lub lekko zaznaczone.
Grafika w BG2 obiektywnie jest na technicznie wyższym poziomie, ale wraz ze zwiększeniem rozdzielczości mam wrażenie, że proporcje uległy wyraźnemu zmniejszeniu. Postacie i otoczenie w BG1 wydają mi się większe, wyraźniejsze i subiektywnie ładniejsze, mimo niższej rozdzielczości i pikselozy.
Szybkość poruszania się (zwłaszcza na mapie świata) też wolałem w BG1, była taka naturalniejsza, bardziej realistyczna. Ile godzin i dni szło się z Nashkel do Wrót? A ile idzie się z Athkatli do warowni d'Arnise? Mam taką mapę z lokacjami wszystkich części, i po odległości wychodziłoby, że podróże w BG2 powinny być co najmniej 2 razy dłuższe.
Małym brakiem jest także nieobecność formacji, którą przez większość (jakieś 97%) czasu używałem. Takiej, w której jedna postać jest w środku okręgu a pozostałe naokoło. Formacja ta występuje niby w obu częściach, ale zmienia się numer postaci, która jest w środku. W BG1 jest to postać nr 6 a postać nr 1 jest na przedzie tego okręgu (na tym punkcie, którym cała formacja porusza się do przodu). W BG2 postać w centrum ma nr 1 co dyskwalifikuje taką formację gdy moją główną postacią i przywódcą drużyny jest wojownik.
Jednak rzecz, której najbardziej brakuje mi w BG2, a tak naprawdę której zmianę szczerze nienawidzę, jest coś co, gdy po kilkuletniej przerwie zagrałem ponownie, uznałem za jakiś ogromny bug (nadal tak uważam, choć technicznie raczej nim nie jest). Chodzi mianowicie o wyświetlanie postaci. Postacie w BG1 są wszystkie praworęczne i tarcza zawsze ląduje w ręce lewej, i tak to jest wyświetlane w oknie ekwipunku i na ekranie gry. W BG2 postacie też są zawsze praworęczne i tarcza jest w ręce lewej w oknie ekwipunku, ale już na ekranie gry w zależności od kierunku patrzenia postać przerzuca tarczę (i broń też) z lewej do prawej .
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum