Wysłany: 2023-08-12, 07:17 BG3, a czemu nie BG:Dark Aliance 3
Nie jest to ironia, a kwestia odwoływania się do pierwowzoru. Jaki ta gra ma związek z BG1, BG2, czy nawet z SoD(SofD). A może ta gra równie dobrze mogłaby się nazywać podobnie co Dark Aliance też w tytule z członem Baldurs Gate.
Temat otwarty na dyskusje wszelakie.
Przyznaję, że nie gram, nie zamierzam na razie, bo za mało pozytywnych bodźców względem gry otrzymałem.
Miałem się nie wtrącać, ale... W moim odczuciu bg2 niezbyt kontynuuje nawet wątek z BG. Nagłe porwanie, by wpaść w sidła Irenicusa i jego intrygi.
Tuż po ocaleniu wybrzeża mieczy następuje wyrwanie z kontekstu. No rozumiem, zwrot akcji, ale wyjątkowo długi i mający bardzo brzemienne skutki.
Jest to dla mnie pomost, przez który się przechodzi nieco za długo, bo dopiero Tron Bhaala dotyka tego dziedzictwa w sposób znamienny. Tu też takie hop siup.
No i nagle wracamy do przeznaczenia, naszej walki o tron. Naprawdę SoD przynajmniej jakoś nas w to zagadnienie wprowadza. Zgrabnie nawet, przez co według mnie historia klei się lepiej.
Czekam na oburzenie.
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Temat stawia mocną tezę, a sam autor nawet nie jest jej w stanie uzasadnić, bo sam nie zna materiału do którego się odnosi.
Może się mylę, ale brzmi to jakby osoba apriorycznie uprzedzona rzucała hasło do wspólnego jechania po najnowszym tytule.
Ja tu wymyślać nie będę. A odnieść się nie ma do czego, więc po co strzępić klawiaturę.
Ruffle_truffle napisał/a:
W moim odczuciu bg2 niezbyt kontynuuje nawet wątek z BG. Nagłe porwanie, by wpaść w sidła Irenicusa i jego intrygi.
A to prawda. Trochę jakby po sukcesie BG1 padła decyzja: Panowie, robimy dwójeczkę. Wymyślamy szybko co tam będzie dalej. :)
. Trochę jakby po sukcesie BG1 padła decyzja: Panowie, robimy dwójeczkę. Wymyślamy szybko co tam będzie dalej. :)
Jon Irenicus jednak był w planach(czyli główny wątek dwójki"), co było widoczne. Fabuła Wrót Baldura była otwarta, bo nic nie wyjaśniało się do samego końca, czyli do uśmiercenia Sarevoka. Czyli gracz pozostał z otwartym pytaniem,"no, dobra pomściłem Goriona,ocaliłem WB przed wojną z Amn, ale skąd te dziwne sny i uzyskiwane zdolności?".
I na to odpowiadała dwójka. I to dosyć sprytnie, bo również zostawiła furtkę otwartą dla kontynuacji. Co prawda Tron jest/wydaje się być dodany na siłę, ale nie można mu zarzucić braku powiązań z poprzednikami (np. zjawa Goriona,czy Sarevok).
Jon Irenicus jednak był w planach(czyli główny wątek dwójki"), co było widoczne. Fabuła Wrót Baldura była otwarta, bo nic nie wyjaśniało się do samego końca, czyli do uśmiercenia Sarevoka. Czyli gracz pozostał z otwartym pytaniem,"no, dobra pomściłem Goriona,ocaliłem WB przed wojną z Amn, ale skąd te dziwne sny i uzyskiwane zdolności?".
I na to odpowiadała dwójka. I to dosyć sprytnie, bo również zostawiła furtkę otwartą dla kontynuacji. Co prawda Tron jest/wydaje się być dodany na siłę, ale nie można mu zarzucić braku powiązań z poprzednikami (np. zjawa Goriona,czy Sarevok).
Przecież list Goriona dużo wyjaśniał (ten z powrotu Candlekeep) - jesteś dzieckiem Bhaala.
Fabuła taka otwarta, że zmuszeni jesteśmy do Minsca, Jaheiry. Skazani niemal. Na siłę to może dwójka się nie rozgrywa, ale czego innego oczekiwałem od niej. A długo czekałem na to, by móc w nią zagrać. Też ułożyłem sobie w głowie coś, co potem zdziwiło mnie, lecz nie na plus.
Głównie przez to, że gra ma tytuł Baldur's Gate, a w ogóle to jest całkowicie inna, rozgrywa się w zupełnie innym obszarze. Jakieś dżinny, ifryty. Rodem z folkloru bliskowschodniego. Muzyka też orientalna. Nie każdy lubi to.
No dobra, Ghule też są z folkloru orientalnego, ale w jedynce było jakoś tak swojsko.
Brakowało mi również:
- nieskrępowanej eksploracji obszaru
- wędrówek po kniejach, lasach
Za to pokochałem jedynkę, a dwójka... Okazała się dla mnie zbyt daleko odmienna.
Pamiętam, jaką frajdę miałem, gdy rzuciłem pierwszy raz czar Jasnowidzenie. W dwójce... Nawet takie "drobne" przykemności okazały się klapą. No spieprzyli z deka :b
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Temat stawia mocną tezę, a sam autor nawet nie jest jej w stanie uzasadnić, bo sam nie zna materiału do którego się odnosi.
Może się mylę, ale brzmi to jakby osoba apriorycznie uprzedzona rzucała hasło do wspólnego jechania po najnowszym tytule.
Ja tu wymyślać nie będę. A odnieść się nie ma do czego, więc po co strzępić klawiaturę.
Ruffle_truffle napisał/a:
W moim odczuciu bg2 niezbyt kontynuuje nawet wątek z BG. Nagłe porwanie, by wpaść w sidła Irenicusa i jego intrygi.
A to prawda. Trochę jakby po sukcesie BG1 padła decyzja: Panowie, robimy dwójeczkę. Wymyślamy szybko co tam będzie dalej. :)
Ja się z tym zgodzę. Internetowe, dla przykładu, księgarnie, wprowadzają opcje weryfikacji ocen - nie posiadasz zakupionego produktu, to nie masz prawa wstawić mu oceny.
Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile trudu i wyrzeczeń wymaga stworzenie czegokolwiek. Ile się w to inwestuje czasu. Ile to znaczy, że ktoś jest zainteresowany samym wydaniem.
Nie żebym był za wstawianiem samych ocen pozytywnych, skąd. Ale nie ma się prawa ocenić powierzchownie.
Nie, bo nie.
Jest też opcja reklamacji, no i w sumie coś jednak musiało zachęcać do zakupu, więc sami jesteśmy sobie odrobinę winni.
Klient nie zawsze ma rację. To kit. Przecież
_________________ years ago i had an elven beauty, now i am closer to mordor
Po 10h grania wczoraj uderzyła mnie myśl: szkoda że Obsydian nie rozwijał silnika, mechanik i rozwiązań z POE2 pod szyldem BG3. BG3 od Larian jest spoko ale wg mnie jest gorsze od pillrów pod kątem mechanik, qurestów pobocznych, interfejsu. BG3 ma lepszą grafikę, ale sam sposób eksploracji jest taki "długi", ciągnie się.
Po 10h grania wczoraj uderzyła mnie myśl: szkoda że Obsydian nie rozwijał silnika, mechanik i rozwiązań z POE2 pod szyldem BG3. BG3 od Larian jest spoko ale wg mnie jest gorsze od pillrów pod kątem mechanik, qurestów pobocznych, interfejsu. BG3 ma lepszą grafikę, ale sam sposób eksploracji jest taki "długi", ciągnie się.
Wczoraj mi zaświtało coś podobnego: szkoda, że BioWare po 2001 roku zamiast pozostać przy stylistyce baldurowej, uległ modzie na gry 3D i przy Neverwinter Nights wolał poświęcić wysiłek i zasoby na zmagania z nowym silnikiem, zamiast na scenariusze nowych przygód (chyba podobną rzecz można powiedzieć o Black Isle i jego BG: Dark Alliance 2).
Chciałoby się dostać oprócz Baldur's Gate i Icewind Dale (nie mówię, że teraz, tylko około roku 2003) jeszcze ze dwa, trzy tytuły o zbliżonej stylistyce i jakości. (Nie, Świątynia Pierwotnego Zła nie spełnia tego postulatu – to był raczej nieudany eksperyment, choć nie przeczę, że walki turowe były bardzo angażujące). I wtedy uświadomiłem sobie: w sumie to dostaliśmy podobne gry – Filary wieczności i Filary drugie: Martwy Ogień. Też w obu bawiłem się świetnie, choć brakuje mi tego, że to nie Zapomniane Krainy (lub nawet Greyhawk) i odczuwam lukę po tych porzuconych historiach z Faerunu około roku 1372 KD i grach, które (gdzieś w alternatywnej rzeczywistości) mogły powstać, a nie powstały. (Książka "Zapomniane Krainy: Opis świata" do 3. edycji D&D bardzo rozbudza wyobraźnię w tym zakresie). Mogło to być coś w innym zakątku Krain albo nawet samo Nevewinter Nights, tylko że na silniku Infinity. Przez to że takich gier nie zrobiono, ominęły nas też rozmaite crossovery tych tytułów. Takim jest Oblężenie Smoczej Włóczni, które czerpie zarówno z wątków Baldur's Gate, jak i z Icewind Dale.
Może za dużo narzekam, ale też myślę, decyzja o odejściu od gier w rzucie izometrycznym była racjonalna. Istniała uzasadniona obawa (a może i statystki sprzedaży), że na początku lat zerowych rynek nasycił się już takimi tytułami. (Dają one rozrywkę na wiele godzin, a w dodatku są skonstruowane w taki sposób, że zachęcają do ponownego przechodzenia na różne sposoby). Ja bym raczej kupował, ale jakaś część fandomu pewnie nie. Zadecydowały więc aspiracje finansowe tych deweloperów, a może i artystyczne. Oni wiedzieli, że są w stanie konkurować z najlepszymi producentami gier tamtych czasów i być w awangardzie branży growej. Natomiast robienie przez szereg lat modów do serii Baldur's Gate i Icewind Dale (nawet na mistrzowskim poziomie fabularnym) stałoby na przeszkodzie tym aspiracjom. Trochę odbiegłem od tematu, ale może gdzieś tutaj kryje się wskazówka, dlaczego BG3 wygląda tak, jak wygląda (czyli jak mod do Divinity: Original Sin 2, a nie do Tronu Bhaala).
A tak ogólnie uważam, podtytuł "Dark Alliance" pasowałby idealnie do Larianowego BG3, bo o tym ta gra jest, że pewne mroczne siły się sprzymierzają i chcą zawładnąć światem. Jednak zwięzłość to dobra rzecz, więc to dobrze, że poprzestali na nawiązaniu w nazwie do samej marki Baldur's Gate.
Może za dużo narzekam, ale też myślę, decyzja o odejściu od gier w rzucie izometrycznym była racjonalna. Istniała uzasadniona obawa (a może i statystki sprzedaży), że na początku lat zerowych rynek nasycił się już takimi tytułami. (Dają one rozrywkę na wiele godzin, a w dodatku są skonstruowane w taki sposób, że zachęcają do ponownego przechodzenia na różne sposoby). ....Gate.
Taki wydaje się sens cRpg - "przechodzenie na różne sposoby", czego mi brakowało już w NWN. Tam było skupianie się na budowaniu bohatera, a już.dobiło mnie jak wyszły dodatki, bo to były jakby osobne gry, gdzie nie było kontynuacji przygody, tylko otwarcie na drugą. Póki co wolę otwartość świata z Baldura, bo mieści on w sobie modyfikacje, a ten z NWN czy DragonAge, jakby go dzieli sztucznie.
Czy izometryczny rzut to przeżytek, niekoniecznie, choć wydaje się to związane z jakimiś trendami lansowanymi w świecie rozrywki,gdzie z prostego powodu izometria została odstawiona. Odstawiona na rzecz uproszczonej rozgrywki, bardziej przypominającej odgrywanie roli w filmie a nie w świecie fantastycznym. Bardziej nastawioną na elementy zręcznościowe a nie strategiczno-taktyczne. I to mi się raczej nie podoba, za wyjątkiem Morrowinda, który mimo że 3d to wniósł wiele dodatkowych cech do gatunku cRpg.
Ja, dawniej dziki fan BG2 zerwałem z izometrykami z 10 lat temu, tylko incydentalnie na bazie jakiegoś hype dot. realiów odpalałem takie gry (Shadowrun np.). Mimo iż w pierwszej dekadzie ogrwałem wszystko po kilka razy.
Po wejściu już masowo na rynek gier cRPG 1st/3rd person - dlatego nie znam Philars'ów, Divinity i innych świeższych izo-tytułów, bo je olewałem. Grając w cRPGi naprzemiennie ze strategiami nie uważałem za zasadne marnować czasu na to, gdy technologia grafiki poszła do przodu aby robić piękne i rozbudowane 1st/3rd person.
Parę lat temu na bazie nostalgii sięgnąłem po BG2. Nie skonczylem. Już nie potrafiłem wrócić i bawić się tym starociem.
Jakby Larian poszedł mocniej w klasykę, to graliby w to tylko zapaleńcy.
Wczoraj mi zaświtało coś podobnego: szkoda, że BioWare po 2001 roku zamiast pozostać przy stylistyce baldurowej, uległ modzie na gry 3D i przy Neverwinter Nights wolał poświęcić wysiłek i zasoby na zmagania z nowym silnikiem, zamiast na scenariusze nowych przygód
Przy okazji warto dodać, że NWN jest nudne. I to wcale nie przez swoją fabułę, ale przez to, że jest tylko pokazową przygodą w kreatorze Aurora. Konwersja na silnik BG2, a może nawet mod, do którejś z części gry (w dobie gigantycznego WoBG, to żadna aberracja), znacznie poprawiłaby grywalność tej przygody. Myślę, że to najlepsze, co mogłoby ją spotkać. Szkoda, że modderzy poszli w konwertownie BG na Aurorę, a nie na odwrót.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum